pict0004

O tym problemie czytałem już pod koniec listopada, ale co chwilę pojawiają się z różnych stron Polski nowe relacje - nikt nie chce skupować makulatury. Jeszcze w trzecim kwartale 2008 roku głośno było o tym, że punkty skupu płacą za kilogram papieru coraz mniej i mniej. Ludzie zniechęcali się, bezdomni którzy żyją na co dzień ze sprzedaży surówców marudzili pod nosem. Obecnie problem jest dużo większy - firmy przyjmujące makulaturę owszem przyjmą ją od nas, ale każą sobie za to zapłacić!

Segregacja makulatury jest chyba najstarszym i najbadziej pospolitym sposobem recyklingu w naszym kraju. Osobiście pamiętam jak za młodu biegałem do skupu z kolegami aby sprzedać stare gazety, zeszyty, książki. Dostawało się najczęściej kilka rolek papieru toaletowego albo jakąś symboliczną sumę. Niemniej jednak satysfakcja była, bo przecież pomagaliśmy środowisku! Z realia nieco się zmieniły, nie ma już mobilnych skupów, które przyjeżdzały 2 razy do roku na osiedle. Teraz aby makulaturę sprzedać trzeba wybrać się do firmy tym zajmującej, która najczęściej mieści się na obrzeżach miasta. Dlatego większość osób korzysta po prostu z pojemników na makulaturę stojących obok koszy na śmieci (przynajmniej powinny tam stać). bele-makulatura-290 Co więc się dzieje obecnie? Co spowodowało nagle, że powstał taki problem z makulaturą? No cóż..kryzys! Punkty skupu tłumaczą, że z powody pogłębiającego się kryzysu gospodarczego na świecie maleje produkcja, a co za tym idzie maleje zapotrzebowanie na surowce wtórne. Ciężko winić firmy za to, że nie chcą dokładać do interesu, nie prowadzą przecież działalności charytatywnej. Jeżeli jednak sytuacja się nie zmieni to możemy mieć w dużych miastach do czynienia z problemem nadmiaru makulatury. Łatwo się domyśleć gdzie może ona trafić - na ulicę. W artykule na portalu gazeta.pl wyczytałem, że w samym tylko Szczecinie firma Remondis uzbierała w 2008 roku 4.000 ton papieru. To naprawdę niemało, wyobrażacie sobie, że ten papier wala się po ulicach, bo nikt go nie chce? Oczywiście nie dojdzie do czegoś takiego, firmy nadal będą zbierać makulaturę z pojemników do tego przeznaczonych. Przedstawicielka firmy Remondis tłumaczy, że nakładając opłatę na skup papieru chcieli uniemożliwić dużym firmom możliwość darmowego pozbywania się problemu jakim jest ogromna ilość gromadzonego przez nich papieru. - Papiernie, do których wozimy papier, płacą nam kilkadziesiąt złotych za tonę. W przeciągu roku cena skupu papieru nadającego się do recyklingu spadła ośmiokrotnie - tłumaczy Monika Wierzbicka z Remondisu. - A nasz koszt dostarczenia jednej tony to ok. 200 zł. Papier musi być posortowany, oczyszczony i dowieziony do papierni w centralnej Polsce. Sytuacja jest dramatyczna, bo kryzys dotknął papiernie. Mają mniej zamówień i ceny spadają. makulatura2 Jak się okazuje problem dotyczy także innych surowców wtórnych np. metali. Ich ceny także drastycznie spadły, chociaż na razie nie trzeba do tego interesu dopłacać. W minionym miesiącu było bardzo źle: punkty skupu płaciły niewiele - od 20 do 32 groszy za kilogram metalu dla klienta indywidualnego. - Teraz trochę się poprawiło. Płacimy od 35 do 47 groszy za kilogram metalu klientom indywidualnym - powiedziała nam pracownica punktu skupu firmy Kuusakoski przy ul. Grunwaldzkiej. Nie jest jednak wykluczone, że sytuacja może się szybko pogorszyć, bo dane dotyczące poziomu produkcji w krajach starej Unii Europejskiej wskazują na coraz większe spowolnienie, a to oznacza, że będzie malało zapotrzebowanie na metale. Problem może na pierwszy rzut oka wydawać się znikomy, ale jak się na tym bardziej zastanowić to jest się czym martwić. Myślę, że niewielu z nas zdaje sobie sprawę ile śmieci, które normalnie zalegały by na wysypiskach albo co gorsza osiedlowych śmietnikach, jest oddawane do recyklingu dzięku pracy ludzi bezdomnych chcących w ten sposób zarobić na chleb. Co się stanie, kiedy stwierdzą że nie mają zamiaru robić tego za darmo, albo nawet dopłacać? Co się stanie, jeśli firmy zajmujące się recyklingiem przestaną przyjmować i przetwarzać surowce wtórne? Przyznam szczerze, że nie przyszło mi wcześniej do głowy, że kryzys może mieć tak szerokie negatywne działanie nawet na takie dziedziny jak ekologia. Źródło: gazeta.pl, Głos Pomorza