Sezon rowerowy czas zacząć! Choć pogoda nie zachęca trzeba w końcu się przemóc, wynieść z piwnicy zakurzone dwa kółka i zrzucić parę kilo. Ja już pierwszą dłuższą przejażdżkę mam za sobą i jak co roku czuję ją "z tyłu" już od ładnych paru dni. Cóż taki urok kolarstwa. Na szczęście pojawiła się szansa na wyeliminowanie tej kłopotliwej przypadłości.

Rower Lexusa

Szkocka firma Manta oferuje nam siodełko nowej generacji. Pierwsze co rzuca się w oczy to jego nietypowy kształt - wydaje się, że projektanci inspirację czerpali z podręcznika anatomii ryb morskich. Wynalazek Manty jest wyraźnie większy od tradycyjnych siodełek - poza pośladkami podpiera on także część nogi. Czy da się w takim razie pedałować? Oczywiście, że tak! "Podnożna" część siodełka jest bowiem w pełni elastyczna i wygina się razem z naszymi nogami.

Miejskie rowery elektryczne w Tokio

Według Manty główną przyczyną obolałości po jeździe na rowerze jest niewłaściwe umiejscowienie środka ciężkości rowerzysty. Tradycyjne siodełka skupiają całą naszą masę na kroczu. Tymczasem wynalazek Manty rozkłada ją równomiernie na całe pośladki.

Cóż nie owijając w bawełnę siodełko szkockiej firmy wygląda okropnie, ale jeżeli ma ulżyć cierpieniom mojego krocza to jestem w stanie rozważyć jego zakup. Cena w przeliczeniu to ok. 370 zł. Poniżej przedstawiamy siodełko w akcji:

źródło: mantasaddle.biz