chinaplasticbags1.jpg

Problem z plastikowymi siatkami zaczyna się już w sklepie, w którym je za darmo dostajemy. Prawdziwy kłopot ma swój początek po powrocie do domu i wypakowaniu produktów. W koszu na śmieci ląduje 5-10-15 siateczek, które następnie wędrują na wysypiska i co? I tam zalegają bez pomysłu na ich przetworzenie. Blokowanie rozdawania siateczek zaczęło się w San Francisco następnie Hong Kongu oraz Melbourne. Teraz znalazł się pierwszy odważny, który ma zamiar objąć restrykcjami wszystkie sklepy i markety w całych Chinach. Do każdej siateczki wydanej klientowi, kasjer musi doliczyć drobną opłatę widoczną na paragonie. Cała reszta rozegra się w naszych głowach i domowych budżetach. Czy będziemy chcieli płacić za siateczki, czy przyniesiemy ponownie już posiadane?