A więc stało się. Zdjęcia z łazika to już za mało dla speców z NASA. Teraz potrzebujemy zdjęć lotniczych. Nie żebym się czepiał, ale łaziki Spirit i Opportunity pracują na Marsie już 6 lat, a misja samolotu ARES ma trwać... 2h. Czy warto ładować gigantyczne środki finansowe w coś tak mało trwałego?
[caption id="attachment_12005" align="aligncenter" width="580" caption="ARES ma pruć marsjańskie przestworza już pod koniec przyszłej dekady"][/caption]
Okazuje się, że tak. Samolot mógłby bowiem sfotografować górzysty teren niedostępny dla marsjańskich łazików. ARES ma przemieszczać się na wysokości ok. 1600 m, zbierając informacje na temat składu atmosfery i magnetyzmu planety. Posiadanie informacji dotyczących pola magnetycznego jest niezbędne, gdyż ma ono chronić przyszłe misje przed niezwykle niebezpiecznymi wiatrami słonecznymi.
[caption id="attachment_12006" align="aligncenter" width="580" caption="Model ARESa w rozmiarach 1:2 przeszedł już wszystkie próby aerodynamiczne"][/caption]
Najciekawszy w całym pomyśle jest jednak sposób startu samolotu. Otóż ma on odłączyć się od lądownika na 12 h przed lądowaniem. Ok 30 km przed powierzchnia planety ma on zaś zrzucić osłony, rozwinąć skrzydła i odpalić silnik.
[caption id="attachment_12004" align="aligncenter" width="580" caption="Start ARESa"][/caption]
Podczas 2-godzinnego lotu, z prędkością 720 km/h ARES ma przebadać ponad 1500 km niezbadanego wcześniej terenu. Biorąc pod uwagę, że wspomniane wcześniej łaziki przez 6 lat przemierzył jedynie 14 km, plany te są ambitne.
źródło: popsci