Jeśli twórca chce pochwalić się dobrymi efektami specjalnymi, najlepszymi gatunkami filmu, w jakich może tego dokonać są z pewnością produkcje fantasy, science-fiction lub filmy akcji. „Grawitacja” Alfonso Cuaróna jest wprawdzie filmem akcji oraz science-fiction, jednak efekty użyte w niej wcale nie są zwyczajnie dobre. Są znakomite!
Co z gatunkiem?
„Grawitacja”, co zostało już zaznaczone powyżej, jest zarazem filmem science-fiction oraz kinem akcji i w obu tych gatunkach sprawdza się idealnie. Kosmos jest tu przedstawiony z bardziej naukowego punktu widzenia, więc nie usłyszymy żadnych dźwięków w przestrzeni. Zostały one zastąpione muzyką, której twórca (Steven Price) z pewnością zasłużył na Oskara. Świetnie udało mu się oddać nastrój każdej ze scen. Co do akcji, rzeczywiście fabuła trzyma w napięciu. Choć jest może nieco schematyczna (dwoje ludzi ocalałych z katastrofy walczy o przetrwanie), to mimo wszystko trudno nazwać ją przewidywalną; wciąga, a napięcie narasta z każdą chwilą.
Film nie jest też pozbawiony wątków dramatycznych i psychologicznych. Relacje między astronautami (w tych rolach Sandra Bullock i George Clooney) świetnie ukazują paletę uczuć, które mogą wytworzyć się między samotną parą zdaną jedynie na siebie. Mamy tu więc przepis na dobry film na niedzielne popołudnie, a jednocześnie nie jest to obraz z gatunku tych, które zapomina się zaraz po wyjściu z kina; wręcz przeciwnie – zapada w pamięci na długo nie tylko pod względem wizualnym, ale także emocjonalnym. W końcu czasy, w których uda nam się podbić kosmos nie są tak odległe, prawda? Czy sytuacja podobna do tej, która przytrafiła się bohaterom filmu może wydarzyć się naprawdę? Wbrew pozorom, w filmach science-fiction jest coś z przewidywania przyszłości.
„Wciśnięci w fotel”
Chris Parks (twórca i nadzorca efektów 3D w „Grawitacji”) spisał się na medal, co przyznają nie tylko profesjonalne recenzje, ale także widzowie, którzy po wyjściu z kina dzielą się swoimi emocjami. Można usłyszeć wśród ich głosów, że znaczna część czuła się naprawdę „wciśnięta w fotel”. Wielu życzy reżyserowi Oskara i chyba wypada dołączyć się do tych życzeń, bo Curón na nagrodę naprawdę zasłużył.