Z zębami jest tak, że nikt się nimi specjalnie nie przejmuje, dopóki nie zaczną boleć. Strategia taka kończy się niestety w najlepszym wypadku leczeniem kanałowym, a w najgorszym utratą zęba. Na szczęście i dla tego typu problemów rozwiązanie stanowią nowoczesne technologie. Tatuaż na zębie - brzmi boleśnie, ale to właśnie dzięki "wytatuowaniu" grafenowego układu scalonego możliwe staje się zdalne kontrolowanie zdrowia zęba. Brzmi abstrakcyjnie - już tłumaczymy. Na ząb mikroukład trafia za pomocą rozpuszczalnego w wodzie jedwabiu. Proces implementacji więcej ma na szczęście wspólnego z popularnymi w kręgach podstawówkowych tatuażami wodnymi niż z bolesnym nakłuwaniem ciała.

Sama technologia ochrony zęba też nie jest skomplikowana. Razem z układem na ząb trafiają antybakteryjne peptydy, które w wypadku kontaktu z niechcianymi lokatorami na naszych zębach uwalniają impuls elektryczny, który odbierany jest przez zewnętrzne urządzenie (to niestety trzeba by cały czas nosić przy sobie, co stanowi największą niedogodność tej technologii).

Cała ta technologia opracowana została przez zespół Michaela McAlpine'a z Princeton University. Choć oczywiście wydaje się ona bardzo przydatna nasuwa mi się jedno pytanie - co ludzie zrobią z informacją, że ich zęby atakują groźne bakterie. Niestety lęk przed dentystą bywa często paraliżujący.

źródło: gizmag