Przy okazji Konferencji klimatycznej w Kopenhadze gospodarze szeroko reklamują swoje osiągnięcia w dziedzinie ochrony środowiska. Znanym i najczęściej przytaczanym przykładem jest wyspa Sams?, o której pisaliśmy już ponad rok temu na futureblogu. Dania nie jest jednak jedynym państwem mogącym poszczycić się zielonymi wyspami, miastami czy wioskami. Wystarczy rzut oka na naszych zachodnich sąsiadów i zauważamy bardzo ciekawy przykład samowystarczalnej wioski z Dolnej Saksonii. Leżące nieopodal Getyngi Jühnde to Niemieckie Samso i duma propagujących zielone technologie za Odrą ? mają oni swoją bioenergetyczną wieś.

Jühnde po tym jak przestało być normalną wioską, stało się ekologicznym celebrytą. Ludzie przyjeżdżają, by naocznie przekonać się o działaniu i korzyściach instalacji czerpiącej z energii odnawialnej, a co bardziej ortodoksyjni osiedlają się tam, uznając wioskę za idealną (widać, ekosnobizm już istnieje). Od jesieni roku 2005, zdecydowana większość z 200 domostw przyłączyła się do sieci elektryczno ? grzewczej, która zasilana jest naturalnymi odpadami. Operacja stworzenia tej instalacji pochłonęła 4 lata. Zaczęło się od stworzenia specjalnej grupy operacyjnej ds. sieci bioenergetycznej w Jühnde. To ona zapewniała dotacje z Ministerstwa rolnictwa oraz kredyty bankowe, gdyż budowa elektrociepłowni i sieci rur kosztowała prawie 5,5 miliona euro. Pierwszym krokiem była budowa instalacji grzewczej, napędzanej odpadami drzewnymi (zrębkami i wiórami), która poprowadziła ciepło przez nowiutką sieć do domów mieszkańców. Następnie do akcji wkroczyła instalacja pozyskująca biogaz z kiszonki oraz nawozów z gospodarstw Jühnde. Gdy paliwo trafi na teren niekonwencjonalnej elektrowni, materiał rozkładany jest do metanu, który następnie spalony, pozwala przechować ciepło w specjalnym silosie ? magazynie. Z kolei uwolniona energia trafia do sieci elektrycznej i zapewnia mieszkańcom dostęp do prądu. Perpetum mobile ? mniej opłat, mniej problemów z odpadami i dlatego ponad 3/4 gospodarstw przekazuje swoje odpady zakładowi. Ciepło, wytworzone w czasie przemiany kiszonki w biogaz, czasami nie wystarcza na cały okres grzewczy. Nie jest to jednak problem, gdyż ciepłownia wyposażona jest w dodatkowy moduł napędzany wiórami drzewnymi oraz rezerwowy (użyty zaledwie kilka razy i utrzymywany głównie na wypadek awarii głownej linii) zasilany klasycznym olejem opałowym. Ile ?paliwa? potrzeba, by elektrociepłownia mogła zapewnić ciepło mieszkańcom? 9000 kubików nawozu świńskiego lub bydlęcego, 300 hektarów upraw (co stanowi niespełna 25% plonów wsi), 300 ton odpadów drzewnych. Sporo, ale mimo to zdecydowanie się opłaca. W celu transportowania ciepła z zakładu do domostw powstała sieć rur, w których płynie gorąca woda. To ona napełnia grzejniki mieszkańców i pokrywa 100% ich zapotrzebowania na ciepło. Każdy dom (należący do ekosieci) posiada małą skrzynkę z 2 rurami i skromną kontrolką, co pozwala zaoszczędzić ogrom miejsca,  normalnie zużywanego na piece i inne związane z nim urządzenia. Jedna rura wprowadza do budynku gorąca wodę, druga odprowadza już wykorzystaną. Elektrownia jest w stanie wyprodukować 4,5 miliona kWh rocznie. W konfrontacji z faktem, że Jühnde zużywa 2,5 miliona kWh, a wioska wytworzony nadmiar energii sprzedaje, roztacza się przed nami wizję miejscowości doskonałej. I za taką mieszkańcy oraz entuzjaści ją uważają. Dodatkową przysługę wyświadczył miejscowości niemiecki rząd, zmuszając wielkie kompanie i konsorcja energetyczne działające w kraju, do kupowania energii od małych wytwórców, ustalając na tę pozyskiwaną ekologicznie wyższe ceny. Wraz ze zmianą systemu elektrycznego i grzewczego, nastąpiła też mentalna zmiana mieszkańców rysująca się w wielu innych aspektach. Wprowadzono nowatorskie metody upraw pozwalające na wzrost wielu różnych roślin na jednym terenie, zredukowano lub wyłączono z użycia pestycydy, zaczęto dbać o utrzymanie gleb w jak najlepszym stanie i zapobiegać ich erozji. Rolnicy zaczęli również wykorzystywać resztki bakterii i innych organizmów, rozkładających kiszonkę w gaz, jako nawóz na swych polach. Powstało więc koło, gdzie każdy składnik wypełniwszy swoje zadanie, bierze udział w kolejnym, zamiast marnować swoje drogocenne właściwości.

Od 2007 Jühnde ograniczyło emisję dwutlenku węgla do takiego poziomu, że spełnia wymogi Unii Europejskiej na rok? 2050! Społeczność czerpie zyski z nowoczesnego pozyskiwania energii i z jej sprzedaży, a entuzjaści tej inicjatywy liczą, że za przykładem wioski pójdą inne niemieckie miejscowości. Jühnde stało się kamieniem milowym w Niemczech i wzorem dla chcących szczepić zielone technologie w swoich małych ojczyznach. Wygląda na to, że szklane domy zostały zbudowane naszych oczach, a energetyczna samowystarczalność jednak jest możliwa?