Genetics maize banner action Munich

Minister rolnictwa Republiki Federalnej Niemiec, Ilse Aigner, ogłosiła wczoraj decyzję o wprowadzeniu zakazu wysiewu genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810 na terenie tego kraju. Niemcy są szóstym państwem Unii Europejskiej, które wprowadziło taki zakaz.

To właściwa i potrzebna decyzja. Liczne badania dowodzą, że uprawa genetycznie modyfikowanej kukurydzy jest ryzykowna dla ludzi i przyrody. Kierując się argumentami naukowymi rządy krajów unijnych po kolei wprowadzają zakazy jej uprawy. Taki sam zakaz musi objąć również Polskę
- powiedziała Joanna Miś, Koordynatorka Kampanii przeciw GMO w Greenpeace Polska.

 

Kukurydza MON 810, produkt amerykańskiego koncernu agrochemicznego Monsanto, jest jedyną genetycznie modyfikowaną rośliną, którą Unia Europejska dopuściła do obrotu na swoim terenie. Oprócz Niemiec, pięć innych krajów członkowskich (Austria, Francja, Grecja, Luksemburg i Węgry), zakazały wysiewu tej odmiany kukurydzy na swoich terytoriach. Podstawą prawną krajowych zakazów była "klauza bezpieczeństwa" zawarta w unijnej dyrektywie 2001/18 dotyczącej GMO. Kierując się wynikami badań nad GMO, prowadzonymi na całym świecie, rządy sześciu państw uznały, że genetycznie modyfikowana kukurydza może zagrozić różnorodności biologicznej na ich terenach.

 

Polski rząd deklaruje publicznie niechęć do GMO, jednak nie robi nic, by powstrzymać ekspansję firm biotechnologicznych w Polsce. Tymczasem w roku 2008 na terenie naszego kraju znajdowało się już 3000 ha genetycznie modyfikowanych upraw. Ten stan zagraża polskiemu rolnictwu i jest fatalnym przykładem działania, a właściwie braku działania polskiego rządu. Choć niepokojące fakty dotyczące GMO są znane od dawna, polskie władze unikają podjęcia decyzji o wprowadzeniu zakazu. Zdążyliśmy niestety przyzwyczaić się do faktu, iż najważniejsze dla ochrony środowiska decyzje Polska wprowadza jako ostatni z krajów Wspólnoty
- mówi Joanna Miś.

 

źródło: greenpeace