Obejrzałem kolejny filmik na TED, na którym Michael W. Pritchard pokazywał swój wynalazek - Lifesaver Bottle. Na czym polega to cudo? Jest to przenośny filtr wody, który zamieni dosłownie każdą, nie tylko brudną ale i skażoną wodę, w czystą i zdatną do picia. Co najważniejsze i podkreślane przez wynalazcę - jego celem było wyeliminowanie absolutnie wszystkich znanych wirusów i bakterii. I udało mu się! Jak? Zobaczcie sami:

Produkt jak dla mnie genialny. Możliwości tego są pewnie nieograniczone. Najważniejsze dla mnie jest to, że woda dosłownie z kałuży albo brudnej rzeki nie tylko smakuje i wygląda dobrze, ale naprawdę nie ma żadnej bakterii ani innego świństwa. Potwierdzono to licznymi certyfikatami, badaniami i wyróżnieniami.

Jedna rzecz mnie tylko irytuje. Wynalazca na filmiku reklamuje swój produkt jako zbawienie dla świata, ratunek dla Afryki i obszarów dotkniętych klęskami żywiołowymi. Wszystko pięknie i fajnie, ale Ci wszyscy ludzie będą musieli Lifesave'ra.. kupić! I to w sumie wcale nie tanio, bo aż za 150$. Widzieliście jak sobie pięknie wyliczył?! Wystarczy 8 bilionów dolarów, żeby nikt w Afryce nie umierał na skutek zatrucia wodą. No pięknie, tylko że to 8 bilionów trafi do jego kieszeni.

Nie jestem ideologicznym naiwniakiem. Każdy chce zarobić i to jest naturalne. Koleś wymyślił genialny produkt, pracował kilka lat - należą mu się te pieniądze. Ale niech nie robi teraz z siebie wielkiego dobroczyńce, który chce ratować świat. A ta bajeczka, że stworzył to bo tak mu przykro, że giną dzieci w Afryce?

No cóż, odłóżmy emocje na bok. Produkt i tak będzie się nieźle sprzedawał, ponieważ  oprócz zastosowania w stylu "uratuj świat" jest po prostu super produktem dla aktywnych ludzi - podróżników, survivalowców, żołnierzy itd.

Jednym słowem, świat zrobił kolejny krok do przodu. Uważam, że to naprawdę milowy wynalazek.

Więcej informacji na www.lifesaversystem.com