Chiny = tłok = problem = potrzeba = wynalazek. Oto równanie leżące u podstaw powstania wynalazku jaki zamierzam dziś opisać. Idea nie jest nowa, w zasadzie można powiedzieć, że od momentu, gdy z taśmy produkcyjnej zjechał pierwszy samochód, a podróże lotnicze przestały napawać strachem, ludzkość marzyła o połączeniu tych dwóch środków transportu. Wyrazem tego jest obecność latających samochodów w niemal każdej produkcji spod znaku sci-fi. Jednak czy koncepcja ta ma szanse kiedykolwiek wydostać się ze świata naukowych mrzonek i odmienić naszą komunikacyjną codzienność? Spróbuję dziś udowodnić, że tak.

Posłużę się przy tym odnalezionym w internecie projektem autorstwa trzech studentów Południowochińskiego Uniwersytetu Technologicznego - Pan Jiazhi, Zhu Wenxi i Lai Zexin. Ich pojazd, nazwany YEE, pracuje w dwóch trybach - samochodowym i lotniczym. W pierwszym z nich wehikuł porusza się po tradycyjnych drogach, i będąc obeznanym z niejednym koncepcyjnym samochodem, stwierdzić muszę, że wobec mnogości formy samochodów przyszłości YEE specjalnie na ulicy by się nie wyróżniał. Jednak drugi tryb, dający kierowcy możliwość ruszenia w przestworza, stanowi całkowitą rewolucję. Na czym polega transformacja? Przednie panele przemieszczają się na boki tworząc skrzydła samolotu, zaś tylne koła ustawiane są na sztorc, a wbudowane w nie śmigła zaczynają się kręcić. Mija kilka sekund i żaden korek nie pokrzyżuje już nam planów.

A o jakości projektu niech świadczy przyznana mu nagroda - Złoty medal za najbardziej kreatywną wizję przyszłości na pierwszym Międzynarodowym konkursie samochodów koncepcyjnych, organizowanym przy okazji Targów motoryzacyjnych w Szanghaju.

źródło: icsid.org