W czwartek spółka Energia S.A. i Krajowy Zarząd Gospodarki Wodne podpisały list intencyjny w sprawie budowy kolejnej tamy na Wiśle. Tama miałaby powstać w okolicach Niszawy.

Ciekawy komentarz znalazł się do całej te sytuacji w piątkowym wydaniu Gazecie Wyborczej, ocenia się, ze budowa naruszałaby od dwóch do czterech obszarów Natura 2000 a Wisła raz na zawsze straciłaby swój dziki charakter. Kosz inwestycji to około dwa miliardy złotych, a elektrownia miałaby produkować od 50 do 70 megawatów. Oszacowano, że za tę kwotę można by postawić elektrownie wiatrowe o mocy 300 megawatów, lub elektrownie na biogaz o mocy 130 megawatów.

408

Przez wiele lat uważano tamy z siłowniami za najefektywniejszych ?producentów? czystej energii elektrycznej. Największą zaletą elektrowni wodnych jest to, ze dostarczają energii elektrycznej w sposób nieprzerwany, ciągły, co czyni je bardzo efektywnymi w porównaniu z wiatrakami, bo przecież, gdy nie wieje wiatraki po prostu nie produkują energii. Jednak duża zapora powoduje duży stopień ingerencji w środowisko, już jakiś czas temu stwierdzono, ze duże tamy negatywnie wpływają negatywnie środowisko naturalne, niszczą naturalne ekosystemy, oczywiście w pobliżu zalewu ale także, regulują, uspokajają nurt rzeki wiele kilometrów w pobliżu tamy, co jest także niekorzystne dla środowiska naturalnego.

Ciekawostką jest to, że Polska ma duże zasoby hydroenergetyczne, jednak pojawia się pytanie jak najlepiej wykorzystać tą ukrytą wodną energie. Może rozwiązaniem jest stawianie podwodnych wiatraków? Taki sposób pozyskiwanie energie elektrycznej był już opisywany na Futureblog.

Pamiętajmy zatem, że nawet jeśli energia do naszych domów będzie produkowana bez emisji zanieczyszczeń do atmosfery to każdą taką inwestycje należy przemyśleć dwa razy.