Winowajcą jest pierwiastek o nazwie ind (symbol In, z łac. indicum ? indygo), choć tak na dobrą sprawę prawdziwą winę ponosi człowiek, który ten rzadki pierwiastek wykorzystuje do produkcji wspomnianych wcześniej ekranów LCD. Jeśli produkcja nie zwolni, już za kilka lat po prostu zabraknie Indu w naturze.

 

W 2003 roku kilogram indu można było kupić za 60 dolarów. Niespełna trzy lata później cena podskoczyła do prawie 1000 dolarów! Pierwiastek ten jest tak pożądany, że powstała nawet ?szara strefa?, a nielegalny przemyt tego drogocennego towaru rośnie w siłę. Już w ubiegłym roku zapotrzebowanie było większe od ilości, którą wydobywano. - Większość indu to pojedyncze atomy w skale, które nigdy nie zostaną wykorzystane - mówi Robert Ayres, francuski fizyk i ekonomista.

 

Czy jest szansa na jego odzyskiwanie, swego rodzaju recycling? Niestety jest to praktycznie niemożliwe, gdyż w pojedynczym urządzeniu indu jest niezwykle mało, a do jego odzyskania trzeba byłoby zużyć bardzo dużo energii ? jest to po prostu nieopłacalne. Zamiast rozmyślać nad możliwością odzysku, należy znaleźć zamiennik tego pierwiastka. Niestety wszystkie dotychczasowe propozycje mają albo gorsze właściwości fizyko-chemiczne, albo same wkrótce się wyczerpią.

 

Nadzieją jest oczywiście grafen, którego odkrywcy dostali w 2011 roku Nobla. Grafen to węgiel o nietypowej strukturze i grubości jednego atomu. Jest świetnym przewodnikiem, a ze względu na swoją ponadprzeciętną ?cienkość? jest także przezroczysty. Niestety wielkie koncerny musza zainwestować ogromne kwoty pieniędzy, aby ten nowatorski materiał przyjął się na szerszą skalę w elektronice. Z pewnością ucierpią na tym nasze portfele, ale nie ma większego wyboru ? indu już prawie nie ma, a zapotrzebowanie na nowoczesny sprzęt ciągle rośnie.

Źródło: Forbes