Dzisiejsze samochody, w porównaniu chociażby z tymi sprzed 20 lat, posiadają wiele technicznych udogodnień, ułatwiających pracę kierowcom. ABS, wspomaganie kierownicy, czujniki parkowania, GPS, automatyczne skrzynie biegów, tempomaty, itd. - dziś wystarczy tylko wiedzieć gdzie chcemy jechać, a resztę zrobi za nas auto. Do tej całej maszynerii ma szanse dołączyć wkrótce system ostrzegania, opracowany na amerykańskim Uniwersytecie Yale.

[caption id="attachment_10533" align="aligncenter" width="498" caption="Oto jak działa martwy punkt"][/caption]

Wyświetlacz w szybie

Naukowcy postanowili raz na zawsze wyeliminować problem tzw. martwego punktu. Jest to strefa, w której jadący obok pojazd, na krótka chwile, znika z pola widzenia w lusterkach. Oczywiście istnieje już system ostrzegania opierający się na czujnikach wmontowanych w boki pojazdu. Amerykańscy naukowcy uważają jednak, że sposób w jaki kierowca informowany jest o niebezpieczeństwie nie wystarcza. Wg. nich kolejna błyskająca kontrolka nic nie wnosi, gdyż wzrok kierowców jest już i tak przeciążony. Dlatego postanowili oni oddziaływać na inne zmysły. I tu do akcju wkracza fotel. Umieszczono w nim 20 silniczków wymontowanych z komórek. Ich rozmieszczenie zostało tak pomyślane, aby emitowane przez nie wibracje informowały także o tym skąd zbliża się niebezpieczeństwo. Poza tym intensywność wibracji daje znać o  jego odległości.

Samochodowa czarna skrzynka

Wydaje się, że kierunek jaki obrali naukowcy z Yale jest prawidłowy, gdyż już dziś kokpit niektórych samochodów wygląda co najmniej jak żywcem wyjęty z samolotu, a ułatwiających życie technologii będzie tylko przybywać.

źródło: automotto