Glastonbury... i wszystko jasne. Największe muzyczne wydarzenie na zachód od kanału La Manche dotychczas kojarzyło się głównie z oparzeniami słonecznymi, błotem i tabunami pijanych nastolatków (legenda głosi, że czasem ktoś tam zaśpiewa, ale to chyba tylko plotki). W tym roku jednak festiwal ma szansę odznaczyć się jeszcze w inny, bardziej innowacyjny sposób. Firma Orange szykuje bowiem dla festiwalowiczów specjalne koszulki-ładowarki.

Namiot ładowarka

Czarne t-shirty posiadają wbudowany panel  z błoną pizeoelektryczną, która przetwarza drgania w napięcie elektryczne. Powstały w ten sposób prąd magazynowany jest w specjalnej minibaterii. Efektywność urządzenia przy natężeniu dźwięku 80 dB to 6 Wh, co w zupełności wystarcza do podładowanie telefonu w potrzebie (czyżby nowy sposób na podryw?).

Pąpka ładowarka

Osoby, które z doświadczenia wiedza jak po koncercie/imprezie/festiwalu wygląda wszelka odzież możemy uspokoić - cała elektronika jest wyjmowana i koszulkę można prać.

Tak więc, gdy następnym razem ktoś skarci nas za głośne słuchanie muzyki możemy obronić się stwierdzeniem, że oszczędzamy w ten sposób na ładowaniu telefonu.

źródło: gizmag